niedziela, 10 czerwca 2012

Philip K. Dick, „Człowiek z Wysokiego Zamku”


Druga wojna światowa zmieniła rozkład sił na świecie: w Europie triumfuje III Rzesza, Stany Zjednoczone rozdziera panowanie niemieckie i japońskie. Człowiek z Wysokiego Zamku nie obrazuje jednak prostej historii alternatywnej, w której jeden podmiot zastąpiony zostaje drugim, a na całość spojrzeć można jak na odbicie lustrzane. Znający prozę Dicka spodziewają się zapewne analizy głębszej, niejednoznacznej, ukierunkowanej na mnogość aspektów. Przeczytawszy powieść, nie będą zawiedzeni. Ta uhonorowana Nagrodą Hugo w 1963 roku książka obfituje w ogromną ilość nakładanych na siebie ujęć i z powodzeniem wliczyć ją można do dzieł, przy których jedno pobieżne przeczytanie zdecydowanie nie wystarcza.

Maciej Parowski w przedmowie wymownie zatytułowanej Wszechświaty w szopie przypomina, że pisarzy podzielić można na narratorów i stylistów. Dick, opowiadając wciąż tę samą historię, wlicza się do drugiej grupy. W Człowieku z Wysokiego zamku widać to szczególnie – akcja powieści schodzi na dalszy plan, fabuła zaś w dużej mierze służy do tego, by bohaterowie oddali się zastanowieniu, by manifestowali swoje przekonania, lęki i zmagania z rzeczywistością. Dicka interesuje to, co dzieje się z jednostkami. Wrzuca więc do swojej opowieści przedstawicieli kilku ras, ludzi o odmiennych pozycjach społecznych, odmiennej mentalności. Włączmy do tego bezlitośnie prawdziwe okrucieństwo hitlerowców, pomysły na granicy fikcji i realności oraz typowo dickowską atmosferę odpływania w delirium… a i tak nie streścimy tego, co mieści w sobie lektura.

W powieści odnaleźć można trzy główne linie fabularne. Pierwszą z nich, handlową, reprezentuje sprzedawca staroci Robert Childan, człowiek błądzący w przepaści kulturowej pomiędzy Amerykanami a Japończykami. W kraju, w którym pośród zamożnych Japończyków kwitnie fanatyczne zainteresowanie amerykańskimi wyrobami przedwojennymi i popkulturowymi gadżetami, stara się on zrozumieć i wpasować w mentalność okupujących. Ukazane zostaje tu sztandarowe zderzenie kultur, światopoglądów, modeli myślowych, a nawet estetycznych. Na piedestale stoją wyobrażenia Childana dotyczące inności Japończyków, ich skrajnie różnego pojmowania rzeczywistości w stosunku do tego, jak postrzegają Amerykanie. Dick wchodzi w umysł Childana i za jego pomocą przekazuje myśl postawioną w innym miejscu, lecz w obu przypadkach równie adekwatną: „nasza przestrzeń i czas są wytworami naszej własnej psychiki”.

Drugi wątek opowiada o wydarzeniach związanych ze zmianą wodza w Niemczech i koncentruje się wokół osobistości stojących na wysokich politycznych szczeblach. Dick eksploruje tu zarówno ludzką psychikę jak i mechanizmy dochodzenia do władzy, nie zapominając także o wciąż aktualnych pytaniach dotyczących natury rzeczywistości i pojmowania historii. Tagomi, japoński oficjel dysponujący wschodnią subtelnością, szuka wyjaśnień swoich udręk, lecz to nie on bliski jest odkrycia prawdy – to Juliana, wzorcowa dla postaci Dicka mocna osobowość kobieca, zbliża się do rozwikłania zagadki. Przedstawia ona trzeci wymiar powieści, związany z książką pod tytułem Utyje szarańcza. Pod przykrywką bestsellera opisującego alternatywny wynik wojny, Dick przenosi do powieści elementy ontologiczne, zacierające granicę między realnością a fantasmagorią.

Wszyscy główni bohaterowie, niezależnie od korzeni, radzą się Księgi Przemian. I-Cing, podobnie jak Utyje szarańcza, umożliwia przeniknięcie do drugiej rzeczywistości; takiej, która ukazuje poszukiwany sens. U Dicka nie ma jednak jasnych odpowiedzi, a to, co zdaje się naprowadzać na właściwy trop, ostatecznie okazuje się ułudą. Nic innego jak czytelnik i jego zastanowienie, są kluczem do rozumienia tekstu. Dick nie wyjaśnia, on podaje tematy: egzystencjalizm z niezmiennym osamotnieniem i ograniczeniami słabego człowieka, który jednak może albo wręcz musi dokonywać wyborów. Humanizm, na którego podłożu najmniejsze ludzkie działania, choć nie zmieniają losów historii, wiodą jednostkę do własnego małego zwycięstwa. W końcu, odchodzenie od wiary w rzeczywistość, znane u Dicka wypatrywanie świata bardziej prawdziwego. Powieść ta jest kopalnią filozoficznych dociekań, ubraną w splątane, miejscami irracjonalne realia.

Człowieka z Wysokiego Zamku nawet w czasach współczesnych czyta się z dreszczem niepokoju. Ta ponadczasowość wizji utwierdza w przekonaniu, że Philip K. Dick stworzył kanon science fiction, obok którego czytelnicy gatunku nie powinni przejść obojętnie. Najnowsze wydanie Rebisu, okraszone ilustracjami Wojciecha Siudmaka, kolejny raz potwierdza, że wznowienie było strzałem w dziesiątkę. Pozostaje tylko życzyć udanego poszukiwania sensów, bowiem interpretacji względności historii, tożsamości narodów oraz refleksji nad bytem jednostkowym można odkryć tu zdumiewająco wiele.

Wydawnictwo Rebis, 2011

8 komentarzy:

  1. Niestety, nie czytałam książki, jednak słyszałam o panu Dicku.;) Wiele osób mówiło mi, że jest to bardzo dobry pisarz, więc kiedyś z pewnością sięgnę po jego książki.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaprawdę jest to bardzo dobry pisarz. Sięgaj! :)
      Oczywiście, jeśli lubisz klimaty paranoi, fałszywej rzeczywistości i pytań o człowieczeństwo. Te motywy często się przewijają przez dickowską twórczość.
      Ja ze swojej strony polecam się zapoznać. ;)

      Usuń
  2. Trochę już minęło od mojej lektury "Człowieka" - wtedy mnie zmiotło... Mam ochotę sobie przypomnieć, tym bardziej, że perspektywa ilustracji Siudmaka jest więcej niż kusząca. Siudmak należy do tych malarzy, którzy dwadzieścia lat temu niewątpliwie ukształtowali moją fantastyczną estetykę - pamiętam te kultowe numery "Fantastyki" i ilustracje, które się wycinało...

    OdpowiedzUsuń
  3. O! Dzięki za przypomnienie, miałam ją w planach i całkiem mi z głowy wyleciała :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Znakomita książka. Klasyk.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejna recenzja "Człowieka..." wybacz, ale mi się nie chce ^^ Naczytałem się już nie mało jego recenzji, więc kolejna zapewne nic nie wniesie. Nie jest też tajemnicą, że na pewno Ci się spodobał, wiec opinię znam i bez tego. Powiem więc tylko, że czeka na półce wraz z innymi wydanymi od tego czasu Dick'ami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O książce słyszę po raz pierwszy, ale właściwie nie jestem do końca przekonana. Może w przyszłości. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Człowiek z Wysokiego Zamku" to pozycja wyborna, podobnie zresztą jak "Valis", "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?", czy "Ubik". Warto jednak wspomnieć, że oprócz wymienionych tytułów, utrzymanych w konwencji science-fiction, Dick zajmował się również powieścią realistyczną. Polecam gorąco zarówno "Humpty Dumpty w Oakland" jak i "Głosy z ulicy". To moje ulubione książki amerykańskiego pisarza.

    OdpowiedzUsuń