sobota, 30 czerwca 2012

Jacek Piekara, „Sługa Boży” – W imię wyższego dobra


„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj, i daj nam też siłę, abyśmy nie przebaczali naszym winowajcom”, ślą prośby do Pana słudzy Jego uniżeni, Inkwizytorzy strzegący świata przed herezją tudzież zepsuciem. Bogobojni i niemajętni, do tego stopnia nawet, iż rzadko kiedy udaje im się wysupłać grosz na uciechy w niepoślednim burdelu. Oddani pracy i wierze, w znoju zobowiązani torturować odstępców, a wszystko to dla dobra niewiernych, dla ich wybawienia. Trud znoszą mężnie, z pokorą, na chwałę Jezusa Chrystusa. Wszak zszedł On z krzyża, mieczem wyrąbał sobie drogę, by ukazać nam, w jaki sposób winno się rozprawiać z wrogami.

czwartek, 28 czerwca 2012

Peter Watts, „Wir”


Pierwszy tom Trylogii Ryfterów o wdzięcznym tytule Rozgwiazda zawiesił poprzeczkę niebezpiecznie wysoko. Wir niestety potwierdza fenomen swej poprzedniczki, samemu odrobinę na tym tracąc. Peter Watts rozwija posklejane wcześniej wątki, uzupełnia historię o nowe dane i rozszerza wizję na skalę globalną, i widzi czytelnik, że to jest dobre, lecz w całym tym pozornym chaosie zatraca się gdzieś gęsta i niepokojąca atmosfera, z której przecież autor słynie. Z drugiej strony, nic to dla sympatyków części pierwszej. Wir i tak powinni przeczytać.

niedziela, 24 czerwca 2012

Najczęściej popełniane błędy językowe


Niektórzy wiedzą już, że podczas sesji zdarza mi się popełniać teksty maści wszelakiej. Tym razem padło na spis najczęściej pojawiających się – nie tylko w blogosferze – błędów językowych. Wybrałam te najbardziej rażące, kursywą zaznaczyłam poprawne przykłady.


1. „Tylko i wyłącznie” – plaga wszelakich tekstów, czy to pisanych, czy mówionych, amatorskich i niestety publikowanych przez „fachowe” wydawnictwa.

„Tylko i wyłącznie” jest tautologią, zbędnym powtórzeniem, a więc błędem językowym. Oba te słowa znaczą dokładnie to samo. Nie mówimy „oraz i” ani „także i też”, więc raczej łatwo zrozumieć, że „tylko i wyłącznie” też nie powinniśmy.

czwartek, 21 czerwca 2012

Caitlin Kittredge, „Żelazny cierń” – Między obłędem a magią


Lovecraft to miasto, w którym działa siedemnaście zakładów dla obłąkanych. Wyludnione, oświetlane eterowymi latarniami uliczki niezmiennie spowija ciężka mgła. Do uszu nielicznych przechodniów wtłacza się szmer tysięcy trybów mechanicznego serca Maszyny, konstrukcji obdarzającej Lovecraft parą i życiem. Nieuważni, zapuszczający się w ciemne zaułki, spotkać mogą istoty zarażone nekrowirusem. Tego zaś nie pragnąłby nikt trzymający się zdrowych zmysłów. Porządku – tak jak przystało na antyutopię – strzegą nieznający litości stróże zwani Nadzorcami. Wykreowany przez Kittredge świat każe się przy tym zastanowić, kto tak naprawdę popadł w szaleństwo. Zamknięci w szpitalach? Heretycy? Lekarze?

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Mariusz Zielke, „Księga kłamców” – Prawdziwe kłamstwa


Wszystko zaczęło się od huraganu Irene, który pustosząc Nowy Jork, zabił trzy osoby. Pierwszą ofiarą była kobieta uderzona skrzynką pocztową, drugą młody surfer, trzecią natomiast agent pracujący dla CIA. Historię tego ostatniego, zmiażdżonego przez drzewo, skrupulatnie udokumentowano w internetowej gazecie. Nie, to nie do końca prawda. W rzeczywistości rzecz przedstawia się zupełnie inaczej. Pytanie tylko, jak? Książka Mariusza Zielke to opowieść skonstruowana z opowieści, przemarsz półprawd, łgarstw i szyderstwa, niepokojąca mieszanka absurdu, erotyzmu i fantazji. Jeśli po nią sięgniesz, zadręczać cię będą wątpliwości, tym dotkliwsze, że powieść wciąga. Jak huragan nad Nowym Jorkiem. A może to było jakieś inne miasto?

niedziela, 10 czerwca 2012

Philip K. Dick, „Człowiek z Wysokiego Zamku”


Druga wojna światowa zmieniła rozkład sił na świecie: w Europie triumfuje III Rzesza, Stany Zjednoczone rozdziera panowanie niemieckie i japońskie. Człowiek z Wysokiego Zamku nie obrazuje jednak prostej historii alternatywnej, w której jeden podmiot zastąpiony zostaje drugim, a na całość spojrzeć można jak na odbicie lustrzane. Znający prozę Dicka spodziewają się zapewne analizy głębszej, niejednoznacznej, ukierunkowanej na mnogość aspektów. Przeczytawszy powieść, nie będą zawiedzeni. Ta uhonorowana Nagrodą Hugo w 1963 roku książka obfituje w ogromną ilość nakładanych na siebie ujęć i z powodzeniem wliczyć ją można do dzieł, przy których jedno pobieżne przeczytanie zdecydowanie nie wystarcza.

środa, 6 czerwca 2012

Lucius Shepard, „Smok Griaule” – Groza tysiącleci


Unieruchomiony zaklęciem czarownika, z sercem uderzającym raz na milenium, długi na sześć tysięcy stóp smok Griaule sprawuje władzę nad doliną Carbonales. Większość ciała tej pradawnej istoty pokrywa ziemia, na której wyrosły trawa i drzewa. W jego trzewiach lęgną się najróżniejsze formy życia, zaś mieszkańcy okolicznej wioski podlegają wpływom dotykającym samego rdzenia umysłu. Nie brzmi to jak typowa opowieść o latających gadach i w istocie nią nie jest. Lucius Shepard zdaje się wykpiwać klasyczne wyobrażenia o smokach, podążając przy tym drogą wytyczoną przez H.P. Lovecrafta. Analogii do Wielkich Przedwiecznych znajdzie się w książce kilka, tym jednak, co wyróżnia prozę Sheparda jest strona językowa i niezwykła drobiazgowość świata przedstawionego.

niedziela, 3 czerwca 2012

Maja Lidia Kossakowska, „Ruda Sfora”


Maja Lidia Kossakowska najczęściej kojarzona jest z uniwersum aniołów prezentowanym między innymi w Siewcy Wiatru. W rzeczywistości anioły to tylko wierzchołek góry; autorka chwyta się najróżniejszych tematów czy też motywów przewodnich dla swoich książek. Rudą Sforę można zaliczyć do powieści młodzieżowej – o czym okładka niestety nic nie wspomina – zakorzenionej w kulturze jakuckiej. Nie spotyka się dzieł fantastycznych nawiązujących do tego obszaru kulturowego, a przecież szamanizm, duchy i bóstwa oraz sceneria sianokośnych łąk wydają się interesującym tłem dla opowieści fantasy. I rzeczywiście, kultura Jakucji to jedna z nielicznych pozytywnych cech tej lektury.