poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Catherynne M. Valente, „Opowieści sieroty, tom 1”


Opowieści sieroty czarują. Nie, nie mówię o magii i wierzeniach zawartych w fabule, nawet jeśli ich obfitość i piękno potrafią zapierać dech w piersiach najbardziej opornych. A potrafią. Nie odwołuję się również do mocy przekazów podprogowych, choć istnieją podstawy, by twierdzić, że takowych w książce dostatek. Powieść Catherynne M. Valente jest magiczna i oddziałuje magią z każdego szczegółu. To jedna z niewielu pozycji, przy których poradziłabym: nie czytaj tego tekstu. Po prostu sam się przekonaj.

W pałacowym ogrodzie mieszka niechciana przez nikogo, ciemnooka dziewczynka. Ma ona cichą naturę i nikomu nie wadzi, jednak ludzie mówią, że to nie dziecko, lecz demon, i nie chcą mieć z nią nic wspólnego. Mówią tak, ponieważ wokół jej oczu i na powiekach widnieją dziwne skazy, jakby maleńkie słowa zapisane ciemnym atramentem. Pewnego razu w ogrodzie – wiedziony nudą albo ciekawością – zjawia się książę. Tak rozpoczyna się opowieść, która w rzeczywistości nie jest jedną opowieścią, a mrowiem historii wplecionych jedna w drugą niby to niemająca dna szkatułka.

Książę dzięki opowieściom dziewczynki zanurza się w baśniowym świecie czarownic, pałacowych intryg, ludzi przemienionych w zwierzęta albo zwierząt zamienionych w ludzi. W opowieściach tych nic nie wydaje się niemożliwe. Gwiazdy spadają z nieboskłonu, a Papieżyce walczą o panowanie w mieście kilkunastu różnych wyznań. Najróżniejsze motywy czerpane z wielu kultur i religii składają się na pełną cudowności mozaikę. Valente nawiązuje do klasyki baśni, przekształca i odwraca właściwe jej elementy, a czyni to w tak niezwykły sposób, że aż chce się prosić o więcej. Spod jej pióra wyrastają wiedźmy spieszące na ratunek dziewicom tudzież obłupione ze skór, poszukujące miłości selkie. Wyobraźnia autorki zdaje się nie sięgać granic.

Baśniowość, czary i wierzenia splecione zostają wyjątkowym językiem – barwnym, lirycznym, pełnym porównań i metafor. Gawędy snute są przez różne postaci, inaczej wysławia się król, a inaczej potwór morski, lecz wszystkie one łączy wyjątkowa atmosfera i szczegółowość. Podczas lektury z łatwością daje się poczuć smak wody morskiej, zapach cynamonu, kolendry i słodkich jabłek z pałacowych sadów.

Dziesiątki historii istot o odmiennych celach i poglądach zebrane zostały w dwie części: Księgę Stepu oraz Księgę Morza. Tej pierwszej bliżej do klasycznej baśni – jest bardziej stonowana i jednolita. W drugiej natomiast z pełną mocą odczuwa się zabawę stylami narracji, wymieszaniem wątków. Więcej w niej humoru i swobody w kreacji. Valente nie wybiega jednak za daleko. Mimo olbrzymiej dawki fantazji struktura powieści nie zostaje zachwiana. Należy się za to uznanie dla autorki, że – tak samo w warstwie fabularnej, jak i językowej – zachowała smak i wyczucie.

Gdy dziewczynka z ogrodu zamyka ostatnią historię Księgi Morza, okazuje się, że to wcale jeszcze nie koniec. Wątki czekają na kontynuację, a spragniony dalszych bajań książę już marzy o kolejnych wypełnionych szeptem nocach. Nie pozostaje nic innego, jak tylko zagłębić się w tom drugi. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Opowieści sieroty: W miastach monet i korzeni sprostają pokładanym w nich oczekiwaniom.

Wydawnictwo Mag, 2009

Related Posts:

  • Philip K. Dick, „Ubik” Ubik, często określany jako najważniejsze dzieło Philipa K. Dicka, doczekał się godnego wydania. Duży format, gruba oprawa, piękne ilustracje Wojciecha Siudmaka (znanego już z ilustrowania Kronik Diuny) i przedmowa Łukasza … Read More
  • Neil Gaiman, „Amerykańscy bogowie” W jaki sposób rodzą się bogowie? Zdarza się, że wyskakują z głowy ojca albo wyłaniają wdzięcznie wprost z morskiej piany, to oczywiste. Różne kręgi kulturowe dysponują mniej lub bardziej niezwykłymi opisami, czy to ich narod… Read More
  • Daniel H. Wilson, „Robokalipsa” Tematy apokalipsy, zbuntowanych maszyn i zagłady ludzkości, mimo że często eksploatowane, wciąż spotykają się z zainteresowaniem. Czyżby niedostatecznie wiele powiedziały produkcje takie jak Matrix czy Ja, robot? Przypuszcze… Read More
  • Paweł Matuszek, „Kamienna Ćma” O tym, że Kamienna ćma jest nietypową książką, przekonać się można jeszcze przed odczytaniem pierwszego zdania. Paweł Matuszek to zwolennik idei Lopterus Press, książki konceptualnej. Według założeń koncepcji, lektura winna … Read More
  • Ian R. MacLeod, „Pieśń czasu. Podróże” Ian R. MacLeod dał się poznać polskim czytelnikom dzięki publikowanej przez Wydawnictwo Mag serii Uczta Wyobraźni. Przeszło sześć lat temu Wieki światła rozpoczęły cykl, który dla wielu stał się później obowiązkowym do skomp… Read More

5 komentarzy:

  1. Czy tłumaczem tej książki jest przypadkiem Robert Waliś? Ja jestem właśnie świeżo po lekturze "Nieśmiertelnego" Valente, oczarowana podobnie jak Ty "Opowieściami sieroty", w przekładzie właśnie Walisia i jestem przekonana, że ten pan ma nie tylko duszę poety, ale i niesamowity warsztat. Książka na pewno dużo zyskała na tym świetnym tłumaczeniu. Ciekawam, czy czar "Opowieści" to także po trosze i jego zasługa (takie skrzywienie zawodowe).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, tłumaczyła Maria Gębicka-Frąc. Zastanawiałam się, ile jest jej zasługą, przeglądając oryginał „Opowieści”. I przyznam, że angielska wersja urzekła mnie w równym stopniu co przekład, a to w moim przypadku (duszy polonistki) nie zdarza się często.

      Usuń
  2. Język Valente naprawdę urzeka. Mam jeszcze do nadrobienia Palimpsest, ale najpierw z niecierpliwością czekam na wypożyczenie tomu drugiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze jedna, obowiązkowa lektura na długiej liście. Czuję się mocno zachęcony.

    OdpowiedzUsuń