niedziela, 12 maja 2013

Olga Tokarczuk, „Prawiek i inne czasy”


Powieść, która przyniosła Oldze Tokarczuk Nagrodę Fundacji Kościelskich i Paszport Polityki skupia się wokół mitu. Mit konstruuje tu fabułę rozgrywającą się na niedookreślonym początkowo obszarze („Prawiek jest miejscem, które leży w środku wszechświata”) od czasów I wojny światowej do lat osiemdziesiątych XX wieku. Jednak chociaż wydarzenia z wielkiego świata docierają do Prawieku i wpływają w pewnym stopniu na życie jego mieszkańców, w zestawieniu z innymi elementami książki pełnią one rolę marginalną. Tym zaś, na co szczególnie należy zwrócić uwagę, są odwołania mitologiczne i symbole: symbolika zawarta w imionach postaci, nazwach rzek, w liczbach; wątek dotyczący pierwszych ludzi; atrybuty chrześcijańskie i zaczerpnięte z pogaństwa – wizerunek Maki Boskiej Jeszkotlowskiej albo szukanie kwiatu paproci.

Omówienia Prawieku… często podają, że baśniowa narracja wpisująca się w nurt realizmu magicznego zbliżona jest do prozy Márqueza. Informację wypadałoby jednak uzupełnić: nie odtwarza jej ona. Tokarczuk rości sobie prawa do wykładania własnej wizji świata, zbudowanej na swoich warunkach, a czerpiącej również z dorobku pisarzy takich jak Mickiewicz czy Reymont. Jest w tym przedstawianiu pewność, jest świadomość wartości swojej książki. W ten sposób zastosowane opisy każą uwierzyć we wszystko, co mają do zaoferowania. A spodziewać można się rzeczy niezwykłych. W powieści tej, opisującej wieś i będącej swego rodzaju peanem na cześć życia w zgodzie z siłą natury, na równych prawach funkcjonują zwyczajni mieszkańcy, jak i ich aniołowie stróże; zdarzenia zupełnie prozaiczne oraz takie, które daleko wykraczają poza to, co można przyjąć ze stricte naukowego punktu widzenia. Pierwiastek fantastyczny miesza się więc realizmem, dopełnia go, tworząc nową jakość. Podobnie jak u Márqueza, miasteczko Prawiek to zamknięta całość, odseparowana od świata zewnętrznego. Choć dopuszcza do siebie przybyszów, u mieszkańców pojawiają się wątpliwości, czy za jego granicami rzeczywistość naprawdę istnieje.

W Prawieku umieszczona została galeria postaci na długo potrafiąca wpisać się w pamięć. Florentynka, stara wdowa potrafiąca porozumieć się ze zwierzętami, wygraża co noc księżycowi i przeklina go za wszystkie nieszczęścia, jakie na nią sprowadził. Ksiądz proboszcz – czujący odrazę do żab i węży, ale dający szansę rybom, ponieważ można je zjeść – jako jedyny członek mikrospołeczności usiłuje walczyć z przyrodą, nienawidzi także pewnej jej części. Kłoska zaś to miejscowa wariatka, od której inni trzymają się z daleka, ale, jak to bywa w przypadku osób dotkniętych obłędem, potrafi widzieć więcej niż zwyczajni ludzie. Tokarczuk zresztą zdaje się faworyzować bohaterów najbardziej wyróżniających się – szaleńców czy ludzi ułomnych; to oni stanowią popis dokonywanej przez nią kreacji. Mimo że z założenia niespełna rozumu, są także nośnikami istotnych składników powieści. Kłoska otwarcie sprzeciwia się mężczyznom, twierdząc że jest im równa; w opozycji do pozostałych kobiet nie uznaje ona patriarchalnego porządku. W opisie Florentynki można natomiast przeczytać: „To kobieta powinna zajmować się jedzeniem – zarówno jego przyrządzaniem, jak i błogosławieństwem. Bóg-mężczyzna ma ważniejsze sprawy na głowie: wojny, kataklizmy, podboje, dalekie wyprawy… Kobiety zajmują się jedzeniem”.

Wiejskiemu życiu, w którym obserwatorzy rejestrują zielenienie się łąk, kwitnienie drzew, a następnie obumieranie przyrody towarzyszą refleksje dotyczące nieustannej zmiany, upływającego czasu. Do dziedzica Popielskiego – kolejnej postaci, której umysł musi mierzy się z szaleństwem – uparcie powraca myśl o przemijaniu i bezsensie istnienia: „Leżał miesiąc, nie tyle z bólu czy osłabienia, ile dlatego, że wróciło to, co starał się zapomnieć przez ostatnie lata – że świat się kończy, a rzeczywistość rozpada jak spróchniałe drzewo, że materię toczy od spodu pleśń, że dzieje się to bez wszelakiego sensu i nic nie znaczy”. Popielski nie jest jedynym boleśnie odczuwającym krąg życia, nieuchronne prawa natury. Prawiek to książka skoncentrowana na losach mikrospołeczności, rozkwicie, trwaniu i śmierci, i motywy związane z niestałością materii manifestują się w niej chronicznie, wyraźnie zaznaczone i świetnie opisane. Z jednej strony znajduje się tu szczęście młodości, pożądanie, miłość i zachwyt nad dziełami Ziemi, z drugiej zaś udręka wojny, starzenie się ciała i umysłu, więdnięcie, umieranie. Obcowanie mieszkańców Prawieku z przyrodą sprzyja także poddawaniu się zadumie wokół tematu Boga.

Nie tylko bohaterowie zadają sobie pytania o naturę Boga. Również Bóg – odarty z wszechmocy, zmienny jak wszystko pozostałe – zastanawia się nad kluczowym od wieków pytaniem, czy to on stworzył ludzi, czy oni jego. Wątki biblijne i bezpośrednio dotyczące namysłu nad istotą wszechświata są tu wyjątkowo szerokie. Opierają się na nich zarówno fragmenty będące wariacjami na temat Księgi Rodzaju, jak i rozterki trawiące konkretnych bohaterów. Te pierwsze stanowią mistrzowsko poprowadzone polemiki z chrześcijańskimi dogmatami. Drugie ukazują szereg zaistniałych na przestrzeni wieków myśli filozoficznych, zupełnie naturalnie wkomponowanych w losy i dociekania postaci: odwieczne pytanie, dlaczego dobry Bóg pozwala na zło, rozumowanie wedle zakładu Pascala, postrzeganie według reguł ateistycznych. Istnieje także trzecia płaszczyzna, na której rozciąga się opis rzeczywistości – z włączonym doń Bogiem bądź bez – narracja, w której Tokarczuk sięga po filozofię i za jej pomocą tworzy obraz świata. W owych partiach tekstu kryją się między innymi odwołania do panteizmu i echa idei platońskich. Kilka razy można odnieść wrażenie, że rozważania te zabrnęły na zbyt niepewny grunt, przeradzając się w pustosłowie, ale momenty te należą do rzadkości.

Odbierać powieść Tokarczuk można przez pryzmat sagi – nie tyle rodzinnej, co wiejskiej, jako projekt wiążący filozofię, religię, historię i spojrzenie gloryfikujące przyrodę, ale przede wszystkim powinno się na nią patrzeć – jak podsuwa sama pisarka – w kontekście mitu opisującego i wyjaśniającego rzeczywistość. To świetna lektura, niesłusznie spychana przez Wielkich Krytyków na margines jako niewarta uwagi literatura środka. Jest bardzo warta uwagi.

Wydawnictwo Literackie, 2007

1 komentarz:

  1. "Prawiek" jest jedną z niewielu książek Tokarczuk, które przeczytałam - i podobało mi się. Pamiętam głównie dość magiczny klimat tej powieści (czytałam już ją dość dawno), aż się w sumie dziwię, że nie skłoniło mnie to do sięgnięcia po więcej jej powieści.

    OdpowiedzUsuń