wtorek, 15 stycznia 2013

J.K. Rowling, „Trafny wybór”


Przemoc psychiczna i fizyczna, gwałty, kazirodztwo, prześladowanie na tle etnicznym, narkomania, samookaleczanie, ogromna nienawiść, pogarda i uprzedzenia. J.K. Rowling wykonała odważny krok, publikując powieść tematycznie znajdującą się na drugim biegunie w stosunku do swoich dotychczasowych dokonań. Trafny wybór bowiem to książka na wskroś realistyczna, sięgająca głęboko pod wierzchnią warstwę spokojnej, niewyróżniającej się społeczności. Ale panorama społeczeństwa pokazana została tu nie tylko wnikliwie i szczegółowo. Zalet ma powieść o wiele więcej.

Pagford jest prowincjonalnym, zadbanym miasteczkiem zamieszkanym w większości przez dobrze znających się obywateli. Już to jedno zdanie ma szansę nakierować na właściwy trop w uchwyceniu, o czym traktuje książka. Wywodzący się z klasy średniej mieszkańcy Pagford charakteryzują się cechami właściwymi dla mikrospołeczności, hermetycznej grupy zorientowanej głównie do wewnątrz. Niewykonalnym wydaje się uciec tu od plotek, każda soczyście brzmiąca wiadomość skwapliwie przekazywana jest dalej. Tak też dzieje się z informacją o śmierci Barry’ego Fairbrothera. Barry, przykładny mąż i ojciec, tryskający pomysłami członek rady gminy i trener grupy wioślarek, był jednym z najbardziej rozpoznawalnych osobistości Pagford. Kochany przez jednych, a nienawidzony przez drugich, naraz staje się najważniejszym tematem rozmów i pożywką dla skoncentrowanych na sobie nawzajem, złaknionych sensacji znajomych.

Zastanawiające wydaje się, jak wiele wymiarów ma plotka w użyciu pagfordczyków. Miles i Samantha, małżeństwo towarzyszące Barry’emu w ostatnich chwilach życia, dzwonią do teściów o wpół do siódmej następnego ranka po incydencie: Samantha zauważyła, ze druga wersja Milesa uwypukliła to, co można by nazwać bardziej komercyjnym aspektem historii. Samantha wcale nie dziwiła się mężowi. Ich rekompensatą za to okropne przeżycie było prawo do opowiedzenia o nim ludziom. Rowling doskonale pokazała mechanizmy rządzące działaniami mieszkańców, uwydatniła reakcje na doniesienia o śmierci. Dostrzec w nich można zarówno autentyczną udrękę, jak i ekscytację, poczucie triumfu, radość czy litość związaną z faktem, że nieszczęście mogło przytrafić się każdemu. Ten bogaty wachlarz odczuć i zachowań przeniesiony zostaje na dalszy ciąg opowieści. Im dalej zaś, tym coraz ciekawiej.

Z odejściem Barry’ego wiąże się napędzający fabułę motyw – wolne miejsce w radzie gminy, miejsce niemal dosłownie rozdzierające Pagford na pół. Do wyborów przystąpić zamierzają kandydaci z dwóch obozów: kultywujący politykę Fairbrothera, a więc jego przyjaciele i działacze społeczni, oraz opowiadający się bardziej po prawej stronie przeciwnicy z tak zwaną „starą gwardią” na czele. Nie znajdzie się tu jednak prostego rozróżnienia na czarne i białe. Dla większości z mieszkańców idee, za którymi podążają, są odległe, nie wywołują emocji, nie popychają do czynów. Pod pozorem szczytnych celów nierzadko kryją się pobudki osobiste, wybory dyktowane sympatiami i antypatiami, dążenia do władzy dla własnych korzyści. Polityczne przepychanki, ambicje i cele poszczególnych zainteresowanych są mocnym punktem powieści, oddanym wprawną pisarską ręką. Rowling obdarzyła każdego pagfordczyka unikalną osobowością, nakreśliła korelacje między bohaterami na przestrzeni lat, a też odsłoniła wszystko to, co oni sami chcieliby, by pozostało zakryte. Są tu więc zarówno sekrety małżeńskiego i pozamałżeńskiego pożycia, jak i machlojki mogące zainteresować służby mundurowe. W związku ze specyfiką małomiasteczkowej społeczności, wyjście na jaw jednej z tajemnic musi powodować dotkliwe konsekwencje. Kiedy nieposzlakowana opinia zostaje zbrukana, Rowling kolejny raz daje popis w obrazowaniu zachowań mieszkańców.

W społeczeństwie Pagford wyraźnie wyodrębnia się młodsze pokolenie, pozornie zdominowane, lecz jak się prędko okazuje, mające równie wiele do powiedzenia – a być może nawet więcej – co dorośli. Młodzież ta jest swoistym zaprzeczeniem małostkowości, hipokryzji, obłudy i mniej lub bardziej zręcznego poruszania się w sferze konwenansów. Ale już nie głupoty, niesprawiedliwości czy egoizmu. W istocie bowiem, choć pod wieloma względami przewyższają oni rodziców, nie mogliby funkcjonować w świecie znanym z Harry’ego Pottera. Zbuntowani i gniewni, niestroniący od narkotyków, tworzą własną filozofię moralności, kradną, nienawidzą, uciekają się do prześladowań, wykluczają. Wydaje się jednak, że to właśnie im Rowling kibicuje, dzieciakom ze średniej klasy i underclass, zagubionym, ale wciąż próbującym walczyć, odpychanym, a poszukującym zrozumienia. W ich przypadku łatwo zauważyć podłoże niezdrowych zachowań – przede wszystkim patologiczne domy, niemożliwość nawiązania właściwych relacji międzypokoleniowych, przykład płynący z góry – które z kolei u dorosłych zostało ledwie zasygnalizowane. Przejmujący ma wydźwięk oszczędnie sformułowany fragment dotyczący odczuć Andrew, chłopca, którego ojciec furiat od lat maltretuje rodzinę: Po raz pierwszy w życiu jego litość dla Ruth [matki] zabarwiła się frustracją przeradzającą się w złość. Nie powinno być nadinterpretacją stwierdzenie, że to sugestia błędnego koła.

Można by dyskutować, czy autorka dokonała przełomu, czy wnioski płynące z lektury nie powinny być nam już znane. Nie mam natomiast wątpliwości, że sposób, w jaki zdemaskowała ona zamknięte niemal środowisko, mentalność małomiasteczkowych obywateli, jak opisała nasycenie wszystkich negatywnych, chorobliwych elementów, zasługuje na uznanie. Rowling w znakomitym stylu udowodniła, że jest umiejętną pisarką i obserwatorką, tworzącą przemyślanie, inteligentne historie.

Wydawnictwo Znak, 2012

8 komentarzy:

  1. Jestem po pierwszych pięćdziesięciu stronach i na razie mogę stwierdzić jedynie to, że pióro Rowling wciąż nie pozwala się oderwać od lektury - jak za starych czasów z Potterem, choć trudno o jakiekolwiek punkty wspólne między tymi książkami. Cieszę się jednak, że Rowling postanowiła napisać coś innego i od samego początku widać, że miała na "Trafny wybór" pomysł, wenę, a nie tylko potrzebę kolejnego zaistnienia na toplistach sprzedaży (co było właściwie nieuniknione bez względu na tematykę czy jakość utworu).

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja, respekt :)
    @Oceansoul jesteś po najgorszych 50 stronach w książce, potem jest jeszcze lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam tę książkę i mnie wcale nie zachwyciła, miałam kilka razy ochote nią rzucić i już do niej nie wracać. (Tu zaznaczam, że jestem fanką Pottera)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oceansoul, ciekawa jestem Twojej recenzji. (Mam wrażenie, że będzie przychylna).

    Dzięki, Oisaj.

    Hadzia, dlaczego rzucić?

    OdpowiedzUsuń
  5. Znakomicie podsumowałaś tę książkę - nie powiem, cieszę się, że znalazła Twoje uznanie. Moim zdaniem dokonała precyzyjnej i bezwzględnej analizy, nie patyczkując się nie tylko z adresatami krytyki, ale i w ogóle nie przejmując się opiniami tak zwanego świata literackiego - bo nie musiała. I za to też ją cenię, że odrzuca cały ten sztafaż wielkiej pisarki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również uważam, że to znakomita lektura. Świetny powrót do tradycji realizmu, wnikliwość, zapadający w pamięć bohaterowie, świetny portret nastolatków, klasy średniej i wykluczonych. Pagford to miniaturka społeczeństwa, nie tylko angielskiego...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze się za nią nie wzięłam, ale czeka na swoją kolej. Ufam, że mi także się spodoba. Ciekawe, że Rowling podjęła się takiego ambitnego zadania i analizy społeczeństwa... Nie spodziewałam się tego po niej, ale tym bardziej zobaczę, jak jej to wyszło.

    OdpowiedzUsuń