sobota, 24 marca 2012

Siergiej Łukjanienko, „Nocny patrol”


Światłość i Ciemność, dobro i zło, trudna do określenia granica między jednym a drugim… Wampiry, wilkołaki, magowie obu frakcji oraz nieświadomi istnienia Zmroku zwyczajni ludzie. Do tego niewyróżniający się, sympatyczny protagonista oraz odwieczne dylematy i pytania bez jednoznacznej odpowiedzi. Niby nic pionierskiego, jednak podane w moskiewskim sosie (i z wódką) smakuje wybornie. Nocny patrol to jedna z tych książek, które garściami czerpią ze schematów, a mimo to prezentują się świetnie.

Świat Innych przedzielony jest prostą z pozoru linią. Zanurzywszy się w Zmroku, wstępujesz albo do Światła, albo do Ciemności. Antoni Gorodecki, główny bohater powieści, związany jest ze Światłością. Pracuje on w oddziale Nocnego patrolu, którego zadaniem jest kontrola poczynań Ciemnych. Dzienny Patrol z kolei nadzoruje działania Jasności. Na straży utrzymania statusu quo, czyli utrzymania Patroli w ryzach, stoi zawarty pół wieku temu Traktat. Jasność nie może ot tak wpływać na szczęście ludzi. Ciemność nie może ot tak szkodzić ludziom. Każde posunięcie jednej strony zezwala na ruch drugiej.

Ustawiczne ścieranie się dwóch antagonicznych sił to fundament trzech opowieści, z których składa się Nocny patrol. Historie następują w kilka miesięcy po sobie i właściwie można by je uznać za zwykłe rozdziały. Niemniej jednak nie są one sobie równe. Utwór wprowadzający – Własny los – to zdecydowanie najbardziej pochłaniająca część mini zbioru. Przepełniony przygodą, błyskotliwą i gawędziarską narracją oraz humorystyczno-groteskowymi smaczkami wybija się ponad dwa kolejne teksty.

We Własnym losie czytelnik zaznajamia się ze wspomnianym już Antonim Gorodeckim, bohaterem i narratorem większości wydarzeń. Poznaje także prawa Zmroku – ciemnej płaszczyzny świata, w której nie działają prawa fizyki, a ich analogie. (Dla wielbicieli kotów – one żyją we wszystkich wymiarach). Akcja i moralne dylematy są dobrze wyważone, skutkiem czego całość łatwo połknąć za jednym zamachem. Z kolei dwa następne opowiadania kładą większy nacisk na etyczne rozważania. Napięcia w nich mniej, zaś fabularne zwroty stają się odrobinę przewidywalne.

Walka Światła z Ciemnością to w istocie poszukiwanie czynnika mogącego zapewnić przewagę nad przeciwnikiem. Gdzie w tej potyczce miejsce na prawdziwe dobro? Czym Światło różni się od Ciemności? Podobne tym zagadnienia zaprzątają głowy wszystkich nowicjuszy Nocnego patrolu. Notabene, jak się po pewnym czasie okazuje, nie tylko samych żółtodziobów. Nawet kilkusetletni magowie nie są wolni od stawiania sobie pytań. Czyżby tym właśnie charakteryzowała się postawa obrońcy dobra? A może to tylko godne potępienia zwątpienie? Łukjanienko zasypuje swoich bohaterów mrowiem wątpliwości. I robi to niezwykle umiejętnie – nawet jak na zawodowego psychiatrę.

Atutem powieści jest realistyczne odmalowanie realiów. Patrole nie stanowią jedynie instytucji stworzonych na potrzeby fabuły; bohaterowie nie przewijają się po kartkach tylko po to, by stworzyć tłum. W tej książce wszystko osadzone zostaje na mocnych fundamentach. Jednocześnie Łukjanienko nie pozbywa się rzeczywistej historii świata, jest wręcz przeciwnie – wplata w nią istnienie Zmroku. Ile prawdy kryje się w mrocznej poezji Poego? Jakimi pobudkami kierowali się wielcy dyktatorzy; Hitler, Kaligula, Stalin? Jak się miały sprawy z systemami takimi jak komunizm? Ano właśnie, siły Światła i Ciemności działają…

Pierwsza część tetralogii Patrole jest doskonałą pozycją dla chcących odpocząć przy wciągającym fantasy. Znajduje się w niej wszystko, co znajdować się powinno, poczynając od wartkiej akcji, poprzez garść problemów, a na malowniczości i magii kończąc. Wprawdzie nie brak też do bólu rutynowych artefaktów – jak chociażby cudownej kredy – na to jednak warto przymknąć oko.

Wydawnictwo Mag, 2007

7 komentarzy:

  1. "Nocny patrol" jest u mnie w kolejce do czytania, zresztą wiesz. Film mam zamiar obejrzeć po przeczytaniu. Zwykle kiedy działam w takiej kolejności adaptacja niezbyt mi się podoba, ale może tym razem będzie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sformulowanie "niebanalne problemy" omal nie stracilo mnie z kuchennego krzesla.

    "Nocny patrol" czeka u mnie na swoja kolej na polce "Chce przeczytac" i dzieki Twojej recenzji utwierdzilam sie w przekonaniu, ze slusznie go tam umiescilam.

    Natomiast recenzje swoich ksiazek dodam na swieta, bo troche sie ich zapewne uzbiera. Mysle, ze do tego czasu skoncze juz z Kossakowska (moze nie doslownie), wiec pojawi sie "Siewca..." i "Przypadkowy mezczyzna".

    OdpowiedzUsuń
  3. Cały cykl Łukianienki wart jest uwagi (może ostatni tom mnie nieco rozczarował zakończeniem, ale i tak nie żałuję). Schematy doprawione słowiańskim sosem i wszechobecną wódką to połączenie bardzo udane. Okazuję się również, że antagonizm dobra i zła, światła i ciemności nie jest aż tak oczywisty. Serdecznie Ci polecam pozostałe pozycje tetralogii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie już lekko rozczarowało zakończenie „Nocnego”. Nie na tyle, by o tym wspominać w recenzji, ale jednak. Pierwsze opowiadanie wysoko postawiło poprzeczkę i później zostałam z pewnym niedosytem, głównie przez powtarzalność zagrań.

      A poza tym słyszałam, że o Łukjanience mówi się jako o mistrzu pierwszego tomu. Kiedyś sprawdzę.

      Usuń
    2. Coś w tym może i jest. Zwłaszcza w odniesieniu do "Brudnopisu" i "Czystopisu".

      Usuń
  4. Cieszę się, że Ci się spodobał, mam bowiem co do niego duże oczekiwania. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne knigi pisze Łukjanienko. Niezłe były też ekranizacje (Straż nocna", "Straż dzienna") - wszystkim życzyłbym, aby Polacy potrafili zrobić coś na takim poziomie.

    OdpowiedzUsuń