czwartek, 15 sierpnia 2013

Edmund White, „Zapominanie Eleny” – Wyspa jak każda inna


Wydany niedawno przez Biuro Literackie debiut Edmunda White’a z 1973 roku poprzedza głośnego Zucha o dziewięć lat, Hotel de Dream aż o trzydzieści cztery. W takich okolicznościach niebezpodstawnie mnożą się pytania o jakość wczesnego pisarstwa autora uchodzącego za stylistycznego maestro oraz o podobieństwa i różnice w stosunku do nowszych utworów. Warto o tym pomyśleć, a następnie przypuszczenia zweryfikować – eksperymentatorskie Zapominanie Eleny to projekt niełatwy w odbiorze, prowadzony nieco ślamazarną narracją (bardziej nawet niż w Zuchu), ale mogący przynieść satysfakcję, zwłaszcza przepadającym za poetyką White’a.

W Zapominaniu… nie znajdzie się dosadnych, naturalistycznych opisów miłości męsko-męskiej, znanych z późniejszych książek Amerykanina. Nie funkcjonują one, jednak nie dlatego, że White zrezygnował zupełnie z homoerotyczności, z bi- lub homoseksualnych bohaterów. Powód jest inny, mianowicie tu w ogólne niewiele miejsca zajmują jasno przedstawione sytuacje. W trakcie lektury można wręcz odnieść wrażenie, że wszystkie zdarzenia rozgrywają się za grubą warstwą mgły. Odbiór taki powodowany jest głównie przez sposób, w jaki pierwszoosobowy narrator snuje opowieść. Świat wokół przesączany jest przez jego perspektywę tak mocno, że nabiera zagadkowego, rozmytego wyrazu. Wprowadza to odbiorcę w swego rodzaju literacki trans, choć jednocześnie może zmęczyć, a w skrajnym przypadku uśpić. Jakkolwiek by się nie zdarzyło, przyznać trzeba, że eksperyment to przedni.

Drugim powodem niejasności książki jest miejsce rozgrywania się akcji. Wyspa bez nazwy, arystokratyczni wyspiarze o nieograniczonym czasie wolnym, kierujący się Nowym Kodeksem, estetyka utożsamiona z etyką. Mikrospołeczność wymyślona przez White’a na podstawie wspomnień z wakacji w ośrodku na Fire Island to społeczeństwo Spektaklu. Nadrzędnym ich prawem jest gra w konwenanse, nadrzędnym wymiarem – wymiar estetyczny. To niby nonszalanccy, zblazowani ludzie pragnący przeżywać nowe formy emocji. Nieustannie korygują oni swoje zachowanie, ponieważ każdy najmniejszy detal ma istotne znaczenie, każdy gest naznaczony jest sensem. Pójść do toalety czy nie? Pod jaką nazwą ta kilkuosobowa przechadzka po plaży przejdzie do historii? Obyczaje, pozy, gierki, niedopowiedzenia i insynuacje mają żyzny grunt do rozwoju, wszak, jak w innym miejscu White pisał (i nie tylko on zresztą), „osobiste jest polityczne”. W środku owej sceny teatralnej narrator uczy się wyspiarskiego życia. Uczy, ponieważ nie zna on środowiska, nie pamięta. Jest nowy na wyspie? Ma amnezję? Bo chyba to nie kolejne pozorowanie – tym razem przed sobą samym.

Biografia White’a zachęca, by spojrzeć na obraną tematykę z queerowego punktu widzenia. Wówczas należałoby podjąć interpretację ze szczególnym uwzględnieniem konstruowania tożsamości wedle Georga Herberta Meada (wszak narrator dopiero „staje się”) – jaźń jednostki ma genezę społeczną, powstaje w wyniku przyjmowania ról – oraz teorii ogniskujących się wokół konstruktywizmu kulturowego. Bo czym jest powieściowa wyspa, jeśli nie jedną z niezliczonej ilości społeczności wytwarzających własne zasady? Pojęcia tabu, normalności, słuszności, wszystko to jest oczywiście względne. Dzięki pociągniętej do skrajności formie odgrywania ról przed publicznością – tutaj publicznością ograniczoną do niezbyt licznego otoczenia społecznego – uwidocznione zostają mechanizmy rządzące iluzją obiektywnej rzeczywistości. Widać zatem, że ponadludzkie reguły nie istnieją, a wszystko to, co zwykło się za nie przyjmować, to zasady wytwarzane kulturowo, poprzez dominujących. Groteskowa obawa narratora przed popełnieniem gafy wskazuje zaś na wyszydzający charakter powieści.

Drobiazgowe opisy, sensualność i otwarte pole interpretacji to atuty Zapominania Eleny. Ta proza ma w sobie pewien blask, kusi jak przepych na obrazowanych przyjęciach, ale też, tak samo jak one, szybko potrafi zmęczyć. Piękno ozdób okazuje się tylko blichtrem, poetyckość języka zaczyna razić pompatycznością. Inne porównania łatwo odnajdzie się samodzielnie.

Biuro Literackie, 2013
Tekst napisany dla portalu LubimyCzytać.

0 komentarze:

Prześlij komentarz