W zbiorze opowiadań The Best of Mike Resnick linia fabularna większości tekstów porusza się w obszarze klasycznych dla science fiction koncepcji podbojów i kolonizacji galaktyk. Model ten, będący w czasach rewolucji informatycznej niejako anachronizmem – wystarczy przywołać przewidywania Strossa, Wattsa albo Dukaja – miejscami może wydać się przestarzały czy też po prostu naiwny. W istocie jednak to nie przyszłość wraz z technologicznymi udogodnieniami stanowią tutaj zagadnienia kluczowe. Elementy futurologiczne uznać należy jedynie za pretekst do wyłożenia historii, Resnicka interesuje bowiem problematyka czysto socjologiczna – przemiany społeczne, antyutopie oraz, przede wszystkim, kondycja ludzka.
Doskonałym wprowadzeniem do zbioru jest utwór zatytułowany Czterdzieści trzy dynastie antaryjskie. Łączące humor z cierpką wymową opowiadanie przedstawia sytuację na podbitej planecie – antaryjski przewodnik oprowadza po ojczyźnie rodzinę Ziemian. Turyści reprezentują sobą esencję bezrefleksyjnego, konsumpcjonistycznego człowieka dwudziestego pierwszego wieku, mającego dorobek kulturowy innych za Disneyland. Męża wycieczka ta zupełnie nie interesuje, syn całą swoją uwagę skupia na kieszonkowym komputerze, matka zaś pragnie zobaczyć jak najwięcej, by móc pochwalić się znajomym. Poprzez ich postawy zobrazowane zostają wartościowanie kultur, niechęć do obcych czy hierarchizacja śmierci. Migawkowo ujętych zagadnień społecznych znajduje się tu mnogość. Warto przy tym wspomnieć, że nie ograniczają się one wyłącznie do problemów ponowoczesności – na drugim biegunie istnieją elementy właściwe epokom wcześniejszym: bezwzględność irracjonalnej niekiedy tradycji oraz idee nawracania na jedyną słuszną religię.
Opowiadanie drugie pozwala odpocząć od refleksji społecznej – Podróże z moimi kotami zawężają narrację ze społeczeństw na jednostkę. Główny bohater, człowiek samotny, asekurancko idący przez życie i ograniczający swoje potrzeby do minimum, dawno już przeżył lata młodości. Wydaje się, że w jego ułożonej, jałowej egzystencji, nic poruszającego nie może się już wydarzyć. Ta melancholijna, nastrojowa opowieść potrafi wskazać na rzeczy istotne, zarazem nie czyniąc tego w sposób nachalny. Podobny efekt, choć w innym kontekście, wywiera Barnaba na wybiegu. Historia ta pozornie dotyczy nad wyraz inteligentnej małpy przetrzymywanej w laboratorium. Pozornie, ponieważ oczywiście głównym przedmiotem dyskursu są tutaj ludzie. Utrzymane w intymnej atmosferze, aczkolwiek zdecydowanie odmienne jest Zimowe przesilenie, napisane z perspektywy… Merlina. To trzeci po Podróżach… utwór sugestywnie uderzający w emocjonalne tony, choć niestety nie tak dobry jak dwa poprzednie.
Siedem spojrzeń na Wąwóz Olduvai jest w ciekawy sposób skonstruowaną opowieścią o dziejach gatunku ludzkiego. Czterdzieści osiem wieków po wyginięciu Ziemian na naszą planetę przybywa ekspedycja badawcza złożona z przedstawicieli różnych cywilizacji. Jeden z członków załogi, Ten Który Widzi, ma zdolność odkrywania zdarzeń związanych z przedmiotem, który pochłonie. Rekompensatą dla tej niezbyt wyrafinowanej formy retrospekcji jest część fabularna utworu. Każdy z siedmiu epizodów albo „spojrzeń” dostarcza zajmującej opowieści, zaś wszystkie razem konstruują niezapomniany, choć zdecydowanie pesymistyczny obraz człowieka wciąż niezaspokojonego w swych potrzebach, krótkowzrocznego i mimo upływu czasu dalej kierującego się najprymitywniejszymi pobudkami.
O ludziach mówi również opowiadanie tytułowe, Słonie na Neptunie. Ta błyskotliwa i komiczna, a zarazem nacechowana goryczą historia to najbardziej surrealistyczny punkt zbioru, co jednak w żaden sposób nie odbiera jej mocy przekazu. Wiedziony doświadczeniem czytelnik nie powinien okazać zaskoczenia, kolejny raz odkrywając agresywne, skoncentrowane na własnych potrzebach dążenia rasy ludzkiej. Na polu tak wyrazistego namysłu nad człowiekiem wyróżnia się opowiadanie o tytule Łowy na Snarka. Przez większą część lektury historia skierowana na dostarczanie rozrywki, korzysta z zabiegu znanego z dzieł Lema – ukazuje niezrozumienie powstałe na styku dwóch cywilizacji.
Powiązane są ze sobą Czerwona Kaplica oraz Kapitalna zabawa. Oba teksty ogniskują się na postaci prezydenta Theodore’a Roosevelta i alternatywnych wydarzeń z nim związanych. Pierwszy z nich to bardzo dobrze napisany kryminał, z fabułą osadzoną w ciemnych zaułkach Londynu i nawiązującą do zagadki Kuby Rozpruwacza. Drugi, rozbudowany, przedstawia usilne próby Roosevelta związane z wprowadzeniem demokracji wśród plemion afrykańskich. Uwagę zwraca szczegółowość opisu Resnicka oraz biegłość w temacie, natomiast na płaszczyźnie fabularnej opowiadanie uznać należy za jedno z mniej zajmujących.
Osobną częścią zbioru i zarazem jego największym atutem jest pięć opowiadań zebranych jako Kirinyaga. W XXII wieku planetoidę kontrolowaną przez Ziemian zasiedliła grupa rdzennych mieszkańców Kenii. Pod opieką szamana zwanego mundumugu plemię Kikuju chce stworzyć utopię szczelnie zamkniętą na wszelkie wpływy oraz zmiany – aby nie powielać błędu z Ziemi, kiedy to odeszli od swoich zwyczajów i przejęli styl życia Europejczyków. Unaocznia się tu relatywizm pojęcia postępu, bowiem w poszukiwaniu lepszego, odrzucili oni wszystkie osiągnięcia, które napłynęły do nich po poznaniu białego człowieka i powrócili do czasów, w których wiek lat czterdziestu to starość, na zwierzynę poluje się za pomocą oszczepu, a pierworodnego bliźniaka trzeba zabić, gdyż nie jest nim dziecko, tylko zły duch.
Mikrostruktura żyjącej zgodnie z tradycjami grupy etnicznej doskonale obrazuje aspekty związane z porządkiem społecznym, a Resnick w pełni wykorzystał drzemiący w tym potencjał. Jego barwna i poruszająca opowieść dotyka mechanizmów sprawowania władzy oraz przedstawia kulturę, która w swoim tradycjonalistycznym podejściu zanurza się w stagnacji. Jedynym mającym prawo wiedzieć więcej jest szaman. Tutaj reguła ta uwidacznia się podwójnie, ponieważ oprócz posługiwania się zwykłymi sztuczkami, jak ma to miejsce w realnie istniejących społecznościach, mundumugu z Kirinyagi to człowiek wykształcony w duchu europejskim, który innym Kikuju zabrania pytać o to, czym jest pismo. Kiedy zaś do małej homogenicznej społeczności zaczynają docierać idee z zewnątrz, struktura społeczna zostaje zburzona. Resnickowi należy się uznanie za umiejętne, bogate fabularnie nakreślenie tematu.
Słonie na Neptunie oferują czternaście opowiadań utrzymanych na podobnym, wysokim poziomie. Teksty w większości dotyczą zagadnień społecznych, rzadziej jednostkowych, jednak eksploatowane pole jest na tyle szerokie, że nie pozostawiają one wrażenia monotonii. Warto zapoznać się ze wszystkimi, z każdego bowiem wynieść można materię do zastanowienia, podaną w przystępnym i ciekawym kształcie. Istotny jest także aspekt dowolnej interpretacji – Resnick nie formułuje rozwiązań ani nie nakłania do objęcia określonej pozycji. On jedynie pokazuje.
Wydawnictwo Solaris, 2011
Kirinyaga - coś mi się kojarzy. Czy to nie ukazało się przed laty w "Fantastyce"?... W każdym razie mam wrażenie, że już to czytałam i że bardzo mi się to wtedy podobało.
OdpowiedzUsuńTak, było publikowane w serii wydawniczej Nowa Fantastyka, dokładnie w 1998 roku. Faktycznie przed laty, dobrze że wznowili. ;)
UsuńIntrygujacy zbiór. Wartościowa, bardzo, bardzo solidna sf, z wielkim bonusem dla ludzi kochajacych klimaty afrykańskie. "Słonie" to jeden z wielu dowodów na to, że fantaści potrafią poważnie zająć się tematami i problemami wielce istotnymi.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym kiedyś przeczytać, mam nadzieję, że mi się uda. Raz byłam blisko zakupu, ale nie wyszło i teraz żałuję. No ale, pamiętam o tej pozycji i kiedyś ją dorwę :)
OdpowiedzUsuń