czwartek, 16 maja 2013

Sylwia Chutnik, „Kieszonkowy atlas kobiet”


Rozpisany przez Sylwię Chutnik atlas to odważny i dość kontrowersyjny eksperyment. Na trop jaki rodzaj literatury reprezentuje książka naprowadzić mogą już rozbieżności w wystawianych przez krytyków i czytelników opiniach. Wachlarz skrajnie różnych ocen rozciąga się od zapewnień o geniuszu po bezceremonialne mieszanie powieści z błotem. Lektura Kieszonkowego atlasu kobiet nie pozostawia złudzeń – opozycyjność zdań jest zupełnie uzasadniona. Książka ta to projekt bezkompromisowy, przekraczający tabu i z widoczną frajdą dla autorki oscylujący między komizmem a tragizmem.

Zdeformowany świat marginalizowanych i wykluczanych, jaki opisuje w swoim debiucie Chutnik, to betonowy mikrokosmos biedy, otępienia, braku chęci i braku możliwości. Już pierwsze zdania książki dobitnie zwiastują kierunek, w którym podążać będzie stylizowana na mowę potoczną narracja: „Na prawo syf, na lewo syf, a przed nami miejski labirynt”. Bohaterkami czterech wydzielonych części są kobiety, które labirynt ten – społeczna dżungla – wessał, pozbawił jakichkolwiek perspektyw. Mieszkają w kamienicy przy Opaczewskiej, stoją na szarym końcu systemu klasowego. Same nie mówią o swojej sytuacji, ponieważ nie potrafią, nie znają potrzebnych do opisu pojęć. Mówi za nie Chutnik – błyskotliwa obserwatorka tego, czego nie chcemy dostrzegać, czym nie mamy zamiaru się zadręczać. Dosadnie, z językowym niechlujstwem, Chutnik pokazuje nam Warszawę niereprezentacyjną, trochę kloaczną, w każdym razie diametralnie różną od promowanego obrazu prężnie rozwijającej się stolicy.

Pisarka dociera zarówno w miejsca publiczne, ze szczególnie upodobanym bazarem na czele, jak i prywatne – w zacisza domowe. Przy żadnym miejscu jednak nie szczędzi ironii ani zgryźliwych komentarzy. Drwina trafia w każdego i wszędzie. Na bazarze, gdzie produkty spożywcze poukładane są najbliżej ulicy, „żeby się ten ołów uleżał na skórkach”, Bazarówy gdaczą hałaśliwie, perorują o żylakach i emeryturach. W domach natomiast Polskie Matki, Matki Gastronomiczne, zachęcane przemowami księży z ambony, pokazują swoje królestwa pralek, lodówek, ścierek, mioteł i podłóg. Jak przystało na przedstawicielki płci stworzonej do życia w kuchni, wszystkie one to „uczestniczki całodobowej akcji pod tytułem «Sprzątanie świata»”. W tej książce kobiety nie tylko skradają się nocą do sprzętów gospodarstwa domowego i głaszczą je pieszczotliwie, z namaszczeniem szepcząc, by spały słodko, one także udowadniają, że czyszczenie klozetu może być doświadczeniem do głębi metafizycznym: „szorowanie muszli to akt pokory wobec świata, tego, co tutaj zastajemy, co zakotwicza w rzeczywistości. Wywijanie druciakiem w głąb rury to powrót do samego początku opowieści o nas samych”.

Kpina na modłę feministyczną jest elementem charakterystycznym, ale nie na niej jednej zamyka się książka. Utrzymana w bardziej ponurych barwach – oferująca groteskę na pograniczu tragizmu – jest historia Czarnej Mańki. Na opowieść składa się kilka kadrów z życia dziewczynki, a następnie kobiety przytłoczonej szarością, a być może (w imieniu wróżba?) czernią codzienności w biedzie, w alkoholowych transach, bez rodziny, która wyrzekła się bujającej w obłokach córki. Apatyczna, zobojętniała na wszystko Mańka musi poczuć fizyczny ból, aby poczuć cokolwiek. Chutnik kreśli portrety kobiet w przejaskrawieniu, naturalistycznie i raczej jednoznacznie, ale nie traci się przy tym wrażenia, że zza opisanych karykaturalnie postaci wyziera prawda. Że za każdą bohaterką powieści – spragnioną wrażeń staruszką przesiadującą całe dnie w oknach, Matką Gastronomiczną, Matką Wariatką i innymi – kryje się wycinek polskiego społeczeństwa. Wycinek upchnięty w cztery główne opowieści o czterech kobietach: Mańce, czyli Marii Kretańskiej, Marii Wachelberskiej, Marianie Pawlikowskim i małej Marysi Kozak.

Lewicowa narracja zaproponowana przez Chutnik zawiera w sobie obowiązkową refleksję o żonach, matkach i macierzyństwie – bije w niej znamienne hasło „uciesz się dzieckiem”. Inność z kolei ma swoją reprezentację w wątku Mariana, który/a nie może poradzić sobie ze swoją tożsamością, a dodatkowym utrudnieniem są rejestrujące każdy szczegół oczy sąsiadów. Problem rzeczywistości konstruowanej z pozycji dominującej (a więc jedynej rzeczywistości powszechnie uznawanej za właściwą) to wszak chleb powszedni dla jednostek wyróżniających się, podobnie jak marginalizowanie dla ludzi starszych, zwłaszcza tych niedołężnych, przeszkadzających w szybkim ruchu chodnikowym. Chutnik pisze o wszechobecnym antysemityzmie, znieczulicy, złośliwości i innych niechlubnych cechach, które Polacy skrupulatnie w sobie pielęgnują. Natomiast na poziomie historycznym pojawia się wątek przemilczeń związanych z patriarchalną perspektywą opowieści dotyczących wojny. Często czytamy o tym, co sami dobrze wiemy, ale tutaj zostaje to wypowiedziane (żeby nie powiedzieć: wykrzyczane) na głos: „Gwałt to podwinięta sukienka, rozerwane majtki, gwałtowne ruchy. I ofiara często ma szansę przeżyć. Więc to się nie liczy w skali wojennej. Czasami żołnierz rozerwie jej waginę bagnetem, szczególnie jak jest małą dziewczynką. (…) Ale to nie jest bohaterska śmierć w wyniku ran odniesionych na bitwie”.

Kieszonkowy atlas kobiet to głos oddany wyrzutkom, tym, którzy sami o sobie nie opowiedzą. Ich celem jest przeczekać życie, nie rzucać się w oczy, a najlepiej ukryć się przed światem, na przykład w piwnicy zdezelowanej czynszówki. Pusta, wyjałowiona z wszelkich smaków egzystencja może być czasem dekorowana jakimś marzeniem – o córce, byciu potrzebnym i kochanym, o tym, by w końcu coś się działo. Książka Chutnik podaje wiele tematów i być może, jak w historii o Marysi, która pragnie zniszczyć świat, żeby ludzie choć na chwilę się zastanowili, tak tutaj także – dzięki terapii wstrząsowej – czytelnik przystanie i pomyśli.

Świat Książki, 2013

2 komentarze:

  1. Jakiś czas temu czytałam książkę tej autorki "Cwaniary". O "Atlasie" czytałam wiele dobrego. Bardzo chciałabym wyrobić sobie własne o niej zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam za sobą "Mama ma zawsze rację" Chutnik - ta lektura sprawiła, że mam ochotę na poznanie całej twórczości tej autorki.

    OdpowiedzUsuń