Pisanie o filmie Abdellatifa Kechichego wymaga mocnego wejścia, najlepiej wyznania, darujmy więc sobie zbędne wstępy. Zakochałam się. Tam, w ciemnej sali kinowej, na seansie. Nie, nie w aktorkach (choć mogłabym, jak najbardziej) i nie w melancholijnych bądź pełnych ekspresji krajobrazach, bo tych z kolei w produkcji się nie uświadczy. Zakochałam się w czymś innym.
Cały tekst znajduje się na stronie Popmoderny.
0 komentarze:
Prześlij komentarz