sobota, 9 sierpnia 2014

Sylwia Chutnik, „W krainie czarów” – Warszawy i baby


Zbiór opowiadań W krainie czarów nie odbiega znacząco od wcześniejszych pozycji beletrystycznych Sylwii Chutnik. Mniej tu ironii niż w Kieszonkowym atlasie kobiet czy Cwaniarach, trochę mniej groteski i czarnego humoru (z wyjątkiem może tekstu Muranooo, przeładowanego tymiż), za to większa różnorodność tematyczna. Gdyby jednak spróbować czytać te opowiadania bez wiedzy o tym, kto je napisał, i bawić się w zgadywankę, właściwa odpowiedź powinna przyjść na myśl jako jedna z pierwszych. Choćby ze względu na wspólny mianownik zbioru, będący zarazem wspólnym mianownikiem całości pisarstwa Chutnik. Paralelizm ten trafnie przedstawia jedna z bohaterek książki: „Jeśli opowieść ma kogoś zainteresować, to tylko tak ją wymyślaj, żeby bolało”.